6.8.09

Best friend money can buy

Dotarła do mnie dziś paczka z zamówioną jakiś czas temu Freyową Saskią, w dodatku w wersji kolorystycznej "linen" - jak na poniższym zdjęciu katalogowym.


Dawno nie byłam tak zadowolona ze stanika - leży super i podoba mi się bardziej, niż na zdjęciach. Jutro aż chyba przeprowadzę testy w terenie. A cieszę się jak głupia, bo to model sprzed jakiegoś czasu, więc nie liczyłam na to, że go kiedyś kupię. Chorowałam na taką wersję chyba z rok...

Za to aerobik mnie dziś trochę wkurzył, żeby nie było zbyt pięknie. Nie myśląc zbyt wiele poszłam na taki typ ćwiczeń, jaki uważam za potrzebny. Ale nie zastanowiłam się specjalnie nad wyborem grupy, nie przyszło mi też do głowy oglądać zdjęć prowadzących, po prostu wybrałam najbardziej pasujący dzień. Ćwiczenia okazały się za intensywne na moje potrzeby, ale to nie problem, bo zmienię grupę i już. Ale po godzinie oglądania napakowanych, odchudzających się z gałek ocznych nastolatek, kokietujących instruktora, chyba będę potrzebowała psychologa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz