29.5.11

Rok i dwa dni

To już tak długo. Już tyle czasu, od kiedy Alien wylądował. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam. Miał być słodki bobasek i wszystko zgodnie z podręcznikami. Była potworna deprecha, niemoc, niechęć, kompletny brak więzi z dzieckiem przez pierwsze trzy miesiące. Potem było już lepiej. Teraz mam w domu małego zabawnego brzdąca, z którym już coraz bardziej daje się coś razem robić. I już widać, że jeszcze trochę i będzie można się dogadać. ;) Oczywiście, jest czasem dokuczliwy, nieznośny, męczący i nie zawsze daje spać po nocach. Ale da się z tym żyć.
Sądziłam, że ja się jakoś magicznie zmienię. Ale nic z tego. To chyba dobrze. Zaczęłam dużo bardziej cenić swoją pracę i mam z niej więcej przyjemności. ;) Czasu na lekturę też mam mniej i też bardziej się nim cieszę. Udało mi się wytrwać i nadal uczę się fińskiego, punkt dla mnie. A przy okazji ciągłego robienia zdjęć bachorzęcia podłapałam nowe hobby - fotografię.
Życie jest fajne.