26.7.11

Komunikacja

Internet zmniejszył świat. Teraz, kiedy pojawiły się komputery w każdym domu (albo nawet więcej niż komputer na osobę), stały dostęp do sieci, a ostatnio (wiem, że nie wczoraj) portale społecznościowe - bardzo łatwo jest utrzymywać kontakt ze znajomymi.
Tylko chyba jest bardzo trudno. Bo niewiele osób to robi.
Co z tego, że mogę napisać do kogoś kiedy tylko chcę, skoro tego nie robię? Zdarza mi się miesiącami nie odpisywać na maile. Albo zadzwonić raz w roku. I widzę, że nie jestem odosobniona. Owszem, nikt nie ma czasu. Ale czy aż tak bardzo? Przecież na pewno nie. Mam wrażenie, że sieć daje wiele możliwości, ale za to zabiera jeszcze więcej czasu. Sama nie wiem, jak to oceniać.
Czy kiedyś ludzie bardziej dbali o utrzymywanie więzi? Czy z jakiegoś powodu było łatwiej, chociaż było mniej możliwości? A może w sumie było podobnie?

24.7.11

Na co by tu zbankrutować?

No właśnie. Ostatnio mam ochotę wykupić co najmniej pół sklepu BiuBiu. Mam już stamtąd Sun Flower i Power Flower i Fuego... Niestety, nie załapałam się na Arizonę - nie trafiłam z rozmiarem, właściwego później już nie było i wymieniłam ją, z duuużym wahaniem, na Porto (sądziłam, że drugiego Fuego nie potrzebuję). Ale Porto, proszę Państwa, jest genialne. Jeśli pojawi się w innych kolorach, to kupię sobie go więcej.



Niestety, mam problem z sukienkami. Są śliczne i bardzo ich chcę. Tylko moja figura niezbyt się do nich nadaje, nad czym boleję.

BiuBiowe ciuchy są porządnie wykonane, nie mam problemów z użytkowaniem, praniem itede. Ceny są przystępne, mam wrażenie. Wysyłka i kontakt ze sklepem - super. Czego jeszcze sobie życzyć? ;)

12.7.11

Bułeczki drożdżowe

Znalazłam dowód, że kiedyś chciało mi się gotować i piec. Na przykład kiedyś zrobiłam takie oto bułeczki drożdżowe:





Z tego, co pamiętam, były bardzo smaczne. :D

Tęsknota za Megan Fox

Wybierając się na Transformers 3 nie oczekiwałam wielkiego dzieła. Nie spodziewałam się głębokiego przesłania, subtelności, zawiłej fabuły, interesujących bohaterów. Poszłam do kina, ponieważ chciałam kilku godzin rozrywki - malownicze wybuchy, gigantyczne roboty, pościgi, jakaś prosta fabuła, dużo akcji, paru sympatycznych bohaterów. Jakże straszliwie się zawiodłam.
Przez pierwsze pół godziny filmu stężenie nudy było zabójcze. Z trudem powstrzymałam się od opuszczenia kina. Główny ludzki bohater, którego zapamiętałam z poprzednich części jako miłego chłopca, ewoluował w buca. Megan Fox, która co prawda zajmowała się głównie oblizywaniem ust, została zastąpiona zupełnie bezpłciową blondynką. Megatron na pustyni, ubrany w obszarpany płaszcz, robił dość piorunujące wrażenie. Potem akcja trochę przyspieszyła, ale wcale nie było lepiej. Reżyser chyba nie był świadomy, że sceny akcji nie powinny trwać po kilkadziesiąt minut ciurkiem. A dziury w fabule były imponujące.
I to wszystko za naprawdę dużą kasę. Jestem pod wrażeniem.
Negatywnym.