20.8.11

Ten gorszy dzień

Po wlewie ze sterydów jestem nadczłowiekiem. Nie muszę spać. Mogę robić wszystko. Nic mnie nie boli. Mam świetny humor. Tryskam entuzjazmem. Jestem fantastyczna, najlepsza, najmądrzejsza i najpiękniejsza. Uwielbiam siebie na sterydach.
Kilka dni później chemia ze mnie schodzi i uchodzi powietrze. Znów czuję się źle, nie mam sił nawet myśleć, wszystko mnie potwornie drażni. Łapię doły-giganty. Nic mnie nie cieszy, albo prawie nic. Jestem jak przekłuty balonik. I muszę to przetrzymać, dopóki nie wrócę do równowagi. Nie cierpię tego zjazdu, nienawidzę.
Dziś nie jest dzień nadczłowieka.

16.8.11

Życzenia dla K.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
I życzę Ci, żeby nasze plany się nie powiodły.

I jeszcze:

Wesołego Końca Świata
i Szczęśliwego Nowego Dołka Psychicznego!

14.8.11

Co można zobaczyć w drodze do pracy

Kwiaty.



Żyjątka.




Domy dla żyjątek.




Dzikie chaszcze.




I babę z aparatem fotograficznym, pokładającą się po chodniku w poszukiwaniu ślimaków. ;)

13.8.11

Gra

Cofasz się o trzy pola.
Niektóre plany trzeba odłożyć na później, inne przesuwają się na całkiem nieokreśloną przyszłość. I znowu nie wiem, co będzie dalej. Nie wiem, ile czasu będzie potrzeba, żeby te trzy pola znów przejść i żeby wrócić tu, gdzie byłam. Nie wiem, kiedy wreszcie przebrnę przez ten kawałek planszy.
Ale wiem, że dam radę.
Cofam się o trzy pola. Ale pionek nadal jest w grze.

8.8.11

Umiarkowanie dzika przyroda

Trochę kwiatków ogrodowych...





...trochę dzikich...



...i coś jadalnego.



Smacznego. :)

1.8.11

Jak się zakręcić, czyli szpilka na języku

Zastanowiła mnie dziś jedna rzecz.
Skoro nie podobają mi się założenia "rodzicielstwa bliskości" (w sensie, że nie chciałabym tego stosować u siebie, bo mi nie odpowiada) i nie praktykuję "rodzicielstwa bliskości", to co z tego wynika? Że stosuję na dziecku rodzicielstwo oddalenia? odrzucenia? dalekości? czy jak jeszcze?
To niesamowite, co można sobie albo komuś zrobić - słowem. Jak można powiedzieć paskudne rzeczy, nie mówiąc prawie nic.

Zaczęłam dziś czytać książkę, która mnie na razie zachwyciła - chyba jest o mnie. :) Polecam ją posiadacz(k)om małych dzieci. Moje skojarzenia ze słowem "mop" już nigdy nie będą takie same...

26.7.11

Komunikacja

Internet zmniejszył świat. Teraz, kiedy pojawiły się komputery w każdym domu (albo nawet więcej niż komputer na osobę), stały dostęp do sieci, a ostatnio (wiem, że nie wczoraj) portale społecznościowe - bardzo łatwo jest utrzymywać kontakt ze znajomymi.
Tylko chyba jest bardzo trudno. Bo niewiele osób to robi.
Co z tego, że mogę napisać do kogoś kiedy tylko chcę, skoro tego nie robię? Zdarza mi się miesiącami nie odpisywać na maile. Albo zadzwonić raz w roku. I widzę, że nie jestem odosobniona. Owszem, nikt nie ma czasu. Ale czy aż tak bardzo? Przecież na pewno nie. Mam wrażenie, że sieć daje wiele możliwości, ale za to zabiera jeszcze więcej czasu. Sama nie wiem, jak to oceniać.
Czy kiedyś ludzie bardziej dbali o utrzymywanie więzi? Czy z jakiegoś powodu było łatwiej, chociaż było mniej możliwości? A może w sumie było podobnie?

24.7.11

Na co by tu zbankrutować?

No właśnie. Ostatnio mam ochotę wykupić co najmniej pół sklepu BiuBiu. Mam już stamtąd Sun Flower i Power Flower i Fuego... Niestety, nie załapałam się na Arizonę - nie trafiłam z rozmiarem, właściwego później już nie było i wymieniłam ją, z duuużym wahaniem, na Porto (sądziłam, że drugiego Fuego nie potrzebuję). Ale Porto, proszę Państwa, jest genialne. Jeśli pojawi się w innych kolorach, to kupię sobie go więcej.



Niestety, mam problem z sukienkami. Są śliczne i bardzo ich chcę. Tylko moja figura niezbyt się do nich nadaje, nad czym boleję.

BiuBiowe ciuchy są porządnie wykonane, nie mam problemów z użytkowaniem, praniem itede. Ceny są przystępne, mam wrażenie. Wysyłka i kontakt ze sklepem - super. Czego jeszcze sobie życzyć? ;)

12.7.11

Bułeczki drożdżowe

Znalazłam dowód, że kiedyś chciało mi się gotować i piec. Na przykład kiedyś zrobiłam takie oto bułeczki drożdżowe:





Z tego, co pamiętam, były bardzo smaczne. :D

Tęsknota za Megan Fox

Wybierając się na Transformers 3 nie oczekiwałam wielkiego dzieła. Nie spodziewałam się głębokiego przesłania, subtelności, zawiłej fabuły, interesujących bohaterów. Poszłam do kina, ponieważ chciałam kilku godzin rozrywki - malownicze wybuchy, gigantyczne roboty, pościgi, jakaś prosta fabuła, dużo akcji, paru sympatycznych bohaterów. Jakże straszliwie się zawiodłam.
Przez pierwsze pół godziny filmu stężenie nudy było zabójcze. Z trudem powstrzymałam się od opuszczenia kina. Główny ludzki bohater, którego zapamiętałam z poprzednich części jako miłego chłopca, ewoluował w buca. Megan Fox, która co prawda zajmowała się głównie oblizywaniem ust, została zastąpiona zupełnie bezpłciową blondynką. Megatron na pustyni, ubrany w obszarpany płaszcz, robił dość piorunujące wrażenie. Potem akcja trochę przyspieszyła, ale wcale nie było lepiej. Reżyser chyba nie był świadomy, że sceny akcji nie powinny trwać po kilkadziesiąt minut ciurkiem. A dziury w fabule były imponujące.
I to wszystko za naprawdę dużą kasę. Jestem pod wrażeniem.
Negatywnym.

11.6.11

Leniwe popołudnie

Małe na spacerze, a ja dziś jestem w nastroju na lenia. :)
(No dobra, umiarkowanego lenia - jak już przejrzę blogi i podokuczam futrzastym, to zabieram się za pranie i prasowanie, ale i tak nie będę się spieszyć. Może nawet w międzyczasie książkę poczytam - zaczęłam po raz kolejny "Krystynę, córkę Lavransa". Nadal najbardziej lubię Lavransa.)
Ostatnio zupełnie nie mam ochoty na filmy. Oglądam wyłącznie seriale. Lista tych, które jesienią trafią na moją listę do oglądania na bieżąco, dramatycznie się wydłuża. Od dawna jest tam "Grey's Anatomy" (wiem, nudnawe już, ale zżyłam się z bohaterami, poza tym uwielbiam Marka i Lexie), "Dexter" (acz finał ostatniego sezonu bardzo mnie zawiódł - tym bardziej, że sam sezon był IMO jednym z lepszych) i "House" (dwa ostatnie sezony były bardzo kiepskie, oglądam z przyzwyczajenia). Niedawno doszło "Glee" (paskudny spadek formy w drugim sezonie, jeżeli w trzecim się nie poprawi, to odpuszczę). A całkiem niedawno zobaczyłam "Grę o tron" i wpadłam po uszy. Perfekcyjnie zrobiony serial, tak właśnie powinno się robić takie rzeczy. Z rozmachem i zachowując wierność książce. Dobór aktorów - genialny. Zdjęcia - majstersztyk. Jestem zachwycona i liczę na ekranizację całości. No i może teraz wreszcie Martin trochę przyspieszy z pisaniem. ;) Do listy dodałam też "The Big Bang Theory" (kooocham Amy Farah Fowler) i wygląda na to, że również "True Blood" (jestem w drugim sezonie, liczę na utrzymanie poziomu). Zamierzam jeszcze przetestować "Bones". I korci mnie "Dr Who", ale nie mam bladego pojęcia, od czego toto należy zacząć. I czy w ogóle zaczynać, bo długość mojej listy mnie już trochę przeraża.
A jeśli chodzi o filmy, z niecierpliwością czekam na ostatniego Pottera oraz "Transformers 3" (no co ja poradzę, że uwielbiam takie kosztowne kiepskie filmy).

29.5.11

Rok i dwa dni

To już tak długo. Już tyle czasu, od kiedy Alien wylądował. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam. Miał być słodki bobasek i wszystko zgodnie z podręcznikami. Była potworna deprecha, niemoc, niechęć, kompletny brak więzi z dzieckiem przez pierwsze trzy miesiące. Potem było już lepiej. Teraz mam w domu małego zabawnego brzdąca, z którym już coraz bardziej daje się coś razem robić. I już widać, że jeszcze trochę i będzie można się dogadać. ;) Oczywiście, jest czasem dokuczliwy, nieznośny, męczący i nie zawsze daje spać po nocach. Ale da się z tym żyć.
Sądziłam, że ja się jakoś magicznie zmienię. Ale nic z tego. To chyba dobrze. Zaczęłam dużo bardziej cenić swoją pracę i mam z niej więcej przyjemności. ;) Czasu na lekturę też mam mniej i też bardziej się nim cieszę. Udało mi się wytrwać i nadal uczę się fińskiego, punkt dla mnie. A przy okazji ciągłego robienia zdjęć bachorzęcia podłapałam nowe hobby - fotografię.
Życie jest fajne.

21.4.11

Kto się boi małych stworzeń?

Nie wiem, kiedy do tego doszło, ale mam w domu samobieżne (ba! już prawie dwunożne!) stworzenie. Stworzenie wymaga dużo atencji, z lubością wchodzi w szkodę (ku uciesze dwóch stworzeń futrzastych), potrafi już całkiem sporo dać do zrozumienia, uwielbia komputery i huśtawki, nie cierpi obcinania paznokci...
Cały czas zaskakuje mnie coś nowego. Ciągle jeszcze się dziwię, że to wszystko tak szybko się zmienia. Wciąż jeszcze nie ogarniam tej kuwety. ;)
Ale już wiem, że podoba mi się moje nowe życie. Słyszałam wcześniej, że "dziecko przewraca cały świat do góry nogami..." - i tak się też stało. Ale ostatnio przeczytałam gdzieś kontynuację tej myśli - "...i dopiero wtedy wszystko trafia na właściwe miejsca". I również to jest u mnie prawdą.