25.8.10

...

NIE JESTEM MARTFA. Nie jestem.

20.5.10

Wyjątkowo zimny maj

Nie mogę urodzić, ponieważ na środku mieszkania stoi rower. A rożki do zawijania dziecek nie chcą wyschnąć, bo jest mokro i brzydko. I okna są nieumyte, a przecież nie mogę myć okien w taką pogodę. Więc nie urodzę i koniec.
Zamierzam dziś popełznąć do sklepu i odebrać moje karmniki (mam różowy! może nie dostanę depresji poporodowej!), a następnie udać się na test końcowy z fińskiego, acz nie wiem po co, bo nic nie umiem i nie będę się uczyć. Chyba żeby gramatykę poćwiczyć. I wiem już, dlaczego kobiety po porodzie łapią depresję. Każdy by dostał depresji, gdyby zażądano od niego ubrania się w ohydny stanik do karmienia, produkowany w dość abstrakcyjnych rozmiarach, drogi jak diabli i brzydki jak... jak nie wiem co, ale one są potwornie, obrzydliwie, strasznie brzydkie. I występują głównie w kolorze białym, bo powszechnie wiadomo, że jeśli noworodek zobaczyłby pierś w czarnym staniku, natychmiast uciekłby z wrzaskiem. A na opakowaniach staników znajdują się zdjęcia przedstawiające karmiące matki z minami wskazującymi na przebytą lobotomię. Brrr.
Alien nadal nie ma wybranego imienia (ale za to mam imię dla dziewczynki, której nie posiadam). Ogarnia mnie panika. Zaraz pójdę prasować następną baterię ręczniczków i kocyków. Prasowanie mnie uspokaja.

12.3.10

Zima, Alien i prawo jazdy

Zaliczyłam dziś drugie podejście do egzaminu na prawo jazdy. Tym razem podjęłam próbę rozjechania staruszki na pasach. Następne podejście za dwa tygodnie. Mam nadzieję, że uda mi się zdać do maja...
Jest zimno, mokro i brzydko. Dopadło mnie jakieś przeziębienie i muszę siedzieć w domu. W dodatku nie mogę nawet zająć się czytaniem książek, bo to mnie zbyt męczy, od środy całymi dniami śpię. I już mi się znudziło bycie w ciąży. Niby przytyłam na razie tylko jakieś 10 kg, ale jest mi dużo ciężej się poruszać, chodzę w tempie ślimaka i już zapomniałam, co to znaczy "wygodna pozycja" - jest mi źle niemal w każdej. Mam trudności nawet z poczytaniem w łóżku przed snem, bo jak nie brzuch przygnieciony, to kręgosłup daje o sobie znać. A Alien kopie po wątrobie, żołądku i innych ważnych narządach. To nie jest metafizyczne i cudowne, to jest męczące i zwyczajnie boli. Jest do bani. I nie mogę patrzeć w lustro, bo mi się chce płakać na widok takiego zdeformowanego, ohydnego wieloryba.

29.1.10

Nie będzie Cirzpisławy?

Podobno Alien jest płci brzydkiej. Na dowód pokazano nam na usg tajemniczą wypustkę, która jak dla mnie równie dobrze może być macką, fałdką albo jakimś zakłóceniem. No ale ja się nie znam na tych maziajach na monitorze. I tak uwierzę w tę wypustkę, jak zobaczę toto na zewnątrz.
Zastanawiam się teraz, na czym polega obsługa małych chłopców i czy różni się bardzo od obsługi małych dziewczynek? Eee, chyba nie... Jedne i drugie pewnie trzeba karmić, czyścić, ubierać i mówić do. Zabawki i książeczki też chyba są na początku te same. Większość dziecek zapewne też drze paszczę i wykańcza rodziców nerwowo - niezależnie od płci. No, może później ominą mnie różowe kucyki i lalki w stroju księżniczek. (Swoją drogą, czemu te wszystkie lalki są tak upiornie różowe i falbaniaste? Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach będzie można napotkać Barbie-inżyniera, Barbie-odkrywcę, lekarza, weterynarza, sportowca. W sumie to może można - może do tej pory w żadnym sklepie nie udało mi się podejść dostatecznie blisko do tej błyszczącej ściany różu.)
Mali chłopcy są w porządku. Martwi mnie tylko trochę, że chyba nadal nikt w domu nie będzie podzielał mojej miłości do Ani z Zielonego Wzgórza.